{Felieton} Indie a RPG

Wstęp

Wokół terminu gier Indie narosło parę mitów, które nie mają nic wspólnego z ideą tych gier.

Ten wpis będzie traktował o różnicy pomiędzy grami rpg a grami Indie. Będzie kontrowersyjnie, ale to moja prywatna opinia, która trafi do osób zainteresowanych co piszę na swoim prywatnym blogu. Nie spodziewajcie się, że bez konkretnych dowodów (tj. raportów z sesji) zacznę jakąkolwiek polemikę.

Jeżeli chcecie zobaczyć poczytać opinie innej osoby, z którą zwykle grywam to zapraszam tutaj: http://gryfabularne.blogspot.com/2008/05/indie-rpg.html

The Shadow of Yesterday TSoY

Teatr a RPG

Wiele osób definiując gry RPG sięga w porównaniach do Teatru (a zwłaszcza do teatru improwizacyjnego). Z moich obserwacji wynika, że taki pogląd panuje zwłaszcza u osób, które opierają swoją grę na  wczuwaniu się w psychikę postaci oraz immersji w fikcyjnym świecie. Ten model pochodzi z czasów, kiedy Magia i Miecz (Magazyn poświęcony wyłącznie grom RPG, obecnie nie już ukazujący się ) propagowała silne wczuwanie i utożsamianie się z odgrywaną postacią, zaś mistrz gry był osobą, która stojąc ponad innymi stara się oddziaływać na grających, by chociaż w niewielkim stopniu poczuli się, jakby faktycznie byli częścią wyobrażonego świata. Artykuły we wspomnianym magazynie pełne były porad jak tworzyć klimat, jak tworzyć sugestywne opisy oraz jak straszyć Graczy.

Próbowałem tak grać oraz prowadzić i chociaż osiągałem całkiem niezłe efekty, czułem, że to nie jest to czego szukam w grach rpg.

Rzeczą która mi przeszkadzała najbardziej, był niesamowity ciężar odpowiedzialności kładziony na jednej osobie. Drugą kwestią był pewien paradoks. Istniała mechanika do tych gier, ale im bardziej gracze skupiali się na zasadach tym bardziej byli świadomi uczestniczenia w grze tzn. Im więcej korzystali z mechaniki, tym mniej byli zaangażowani na poziomie postaci. Paradoks ten nie istniał by, gdyby nie rozdarcie które panowało (i panuje nadal) w środowisku Graczy rpg. Z jeden stron przedstawiano konieczność korzystania z mechaniki (m.in. wytłumaczeniem było, że są rzeczy których nie można rozwiązać bez elementu losowego), z drugiej kładziono duży nacisk na tworzenie przedstawienia przed graczami, by Ci poczuli się uczestnikami tych wydarzeń (oderwali się od rzeczywistości).

Tak, widzę RPG jako przedstawienie, które MG tworzy wraz z graczami. Za dużo osób próbowało mnie przekonać, bym teraz twierdził inaczej. Tak więc robię ukłon w stronę tych ludzi. RPG to przedstawienie, w którym Gracze wczuwają się w postacie (próbują poczuć się jak fikcyjne osoby w wyobrażonym świecie), zaś MG jest osobą, która tworzy ten wyobrażony świat, by Gracze mogli wypełnić swoją rolę na sesji.

RPG to zbiór

RPG to wielki worek rzeczy, które czasem tylko pozornie mają coś wspólnego ze sobą. Dzięki temu wiele ludzi czuje, że są częścią dużej grupy społecznej, która istnieje w większości krajach na zachodzie. Jednak z tego powodu trudno dojść do spójnych wniosków podczas dyskusji na forach, gdzie każdy posługuje się swoim zasobem odniesień, które wykształciły się tylko w jego grupie (ew. przypadkowo w innej). Używa się niesamowicie wielkiej ilości skrótów myślowych, które często rozumiane są inaczej przez odbiorców.

Inaczej wygląda to, jeżeli osoby takie spotkają się na żywo i porozmawiają. Wtedy łatwiej dopytać sie o szczegóły a nawet zagrać z daną osobą, by poznać w praktyce sposób (model) gry innej osoby. Dlatego najważniejszym sposobem aby poznać czyjąś sesję jest uczestnictwo w niej i tego nic nie zmieni.

Obecnym sposobem na to jest pisanie Raportów z sesji (Actual Play – angielska nazwa oddaje więcej sensu, chodzi o to, w jaki sposób faktycznie przebiega sesja, opisując nie tylko fabułę, ale także problemy oraz zachowania ludzi na sesji). Jest to rzecz jeszcze mało popularna w Polsce, ale to jedyne moim zdaniem narzędzie, które pozwala przekazać konkretną wiedzę osobą, które nie są wstanie spotkać się razem by pograć. Należy zauważyć, jak dużo pisze się teraz o tym, że pewne rzeczy już były, że dla weteranów RPG nic nie można znaleźć ciekawego, zaś rada dla zielonych graczy sprowadza się do „Kup podręcznik i zagraj ze znajomymi”. Pozostawiam Wam to do przemyślenia.

Konstrukcja RPG

Gry RPG są skonstruowane na założeniu, że grupa graczy wie jak gra się w RPG. Systemy są jak najbardziej pojemne, by grupa potrafiła dostosować grę do własnych preferencji. Rzadko dochodzi do sytuacji odwrotnej, czyli system kształtuje preferencję grupy. Spotkało by się to z zawężeniem grona odbiorców do małej grupy, która gotowa jest zagrać inaczej, chce poznać i przyjąć pomysł na grę Autora podręcznika. Instrukcja jak grać jest tradycyjnie jednak przekazywana poprzez grę, gdzie pewne zwyczaje i nawyki są (czasem świadomie a czasem nie) wpajane Graczom, być może przyszłym Mistrzom Gry. W skórcie sposób gry jest uczona podczas grania, na zasadzie prób i błędów jej uczestników.

Uzupełnieniem Podręczników są Scenariusze wydawane oficjalnie lub przez fanów. To zwykle w nich następuje bardzo duże zwężenie tematyki. Jeżeli nie wiecie jak grać w dany system, kupcie oficjalną przygodę lub dwie. To są rzeczy, które autorzy mają na swoich sesjach, ale nie przekazali tego w klarowny sposób w głównych podręcznikach.

Wyjątkiem od reguły jest (o ironio) najpopularniejszy rpg Dungeon and Dragons (obecnie dostępna jest już czwarta edycja). W edycji 3 i 3,5 nie podawano jeszcze wprost jak grać, ale jeżeli posługiwano się zasadami opisywanymi w podręczniku, wprowadzało się bardzo konkretny sposób gry na sesji.

Konstrukcja Indie

Indie podobnie jak DnD  zakłada konkretny model gry i stara się go podać wprost w tekście podręcznika. Stawia to ten typ gier pomiędzy Podręcznikami RPG a scenariuszami. Oznacza to, że otrzymujecie coś w rodzaju scenariusza o znacznie bardziej rozszerzonym polu do manewru, który umożliwia wielokrotną grę wg. tych samych zasad.

To Indie ma wspólnego z grami RPG.

Jednak model gry jest tworzony często w oderwaniu od tego, do czego przyzwyczaja nas RPG a już zupełnie odrywa się od definicji Gier Fabularnych jako teatru. Tutaj aby gra działała, grający muszą znać zasady i aktywnie je używać. Model jest narzucony odgórnie przez autora gry i aby faktycznie zagrać w grę o danym tytule, powinniśmy podjąć starania by grać zgodnie z regułami opisanymi w podręczniku.

Dalej, wiele osób nie kupuje nowych gier, ponieważ ich zdaniem na Warhammerze poprowadzą wszystko (cokolwiek to znaczy). Rozumiem te osoby, ponieważ z mojego (i ich) punktu widzenia, gry RPG oprócz świata nie różnią się w dużym stopniu od siebie.

Jeżeli porównamy dwie gry Indie, zobaczymy dwie zupełnie inne sesje. Jeżeli zagramy dwa razy w tą samą grę, nie zauważymy diametralnej różnicy, bo poruszamy się w obrębie ściśle określonych ram, zakładając, że stosujemy się do podanych reguł.

To tak samo jak w DnD 3-4. Ważna jest sceneria (bo można użyć terenu jako przewagi), ważne są postacie, ale każda sesja grana wg. zasad będzie wyglądała tak samo. Na przeciwko są potwory, za potworami złoto i przedmioty, a za nimi kolejne potwory…

9 myśli na temat “{Felieton} Indie a RPG

  1. Przez przypadek komentarze zostały wykasowane. Przywracam ich część.
    Furiath
    Bardzo trafna uwaga o mechanice, która przeszkadza we wczuwaniu się. Napięcia pomiędzy mechaniką a odgrywaniem to właśnie walka LARPa z planszówką, a RPG taki trochę niedookreślony stoi pośrodku.

    Gerard Hime
    Bardzo ciekawy wpis. Ustosunkuję się do kilku kwestii, jeśli pozwolisz.

    RPG a teatr – tu generalnie się zgodzę, aczkolwiek wydaje mi się, że porównanie to ma nieco szerszą genezę. Wiele osób tłumaczy sobie i swoim znajomym RPG jako teatr, gdyż jest to najbliższe skojarzenie zrozumiałe dla osoby z zewnątrz (gracze odgrywają swoje role jak w teatrze). Inna sprawa, że porównanie do teatru jest w pewien sposób nobilitujące.

    RPG to zbiór – trafiłeś w samo sedno. Sam chciałem napisać o tym felieton i widzę, że mnie ubiegłeś. Moim zdaniem gracze zbyt często zamykają się na nowe style grania i nowe gry które trafią w ich ręce interpretują przez pryzmat swoich doświadczeń i swojego stylu gry. Między innymi dlatego w Polsce „system never matters”.

    Konstrukcja RPG – tu również trafnie identyfikujesz i interpretujesz zjawisko. Uważam, że zwykle porady dotyczące prowadzenia w danym systemie są „zakrzykiwane” przez wcześniejsze doświadczenia graczy. Czasami, do rozdziałów o prowadzeniu się nawet nie zagląda (rzecz na której złapałem się parę razy).

    A nawiązując do ostatniej sekcji i podsumowania, wydaje mi się, że nowoczesne gry będą coraz częściej rozbijać gierczany „beton” i promować unikalny styl rozgrywki. Myślę, że niedługo w Polsce pojawią się dwa systemy, które pisane są w tym duchu 🙂

    Zuhar
    Jedyne z czym ewentualnie mógłbym polemizować to Twój sposób przedstawienia RPG (Teatr a RPG). Z resztą się właściwie zgadzam. Tylko, że z Twojego tekstu wynika dla mnie jedno: gry indie nie są znowu tak rozdzielne względem RPG jak się czasem mówi. Odniosłem wrażenie (nie tylko po tym tekście), że indie to wysoko wyspecjalizowana (w sensie: z bardzo jasno określonymi i opisanymi regułami jak grać) gra o założeniach zbliżonych do RPG. Celowo nie piszę, że indie jest to gra RPG, bo za te zwykło się uważać gry o bardzo szerokim spektrum interpretacji zasad i sposobu gry – widać to zresztą w punkcie Teatr a RPG (i komentarzach do niego), gdzie chyba nie ja tylko mam inne odczucia odnośnie tego czym RPG jest, a czym nie. Stąd gdyby wziąć dowolną grę RPG i np. umową społeczną zawęzić interpretację zasad, dobudować kilka wspierających dany oraz ewentualnie wybrany styl gry reguł, powinniśmy otrzymać grę indie. Tylko, że na dobra sprawę
    nie ma znaczenia z jakiej gry wyjdziemy, więc związek z RPG nie jest szczególnie silny (zwłaszcza, gdy uwzględni się nakład pracy na „doprecyzowanie” reguł).

    Furiath
    Wśród moich znajomych i osób spoza aktywnego „Fandomu” ale grających w RPGi, z którymi przyszło mi grać lub rozmawiać, prawie wszyscy porównywali RPG to teatru, a nie gier strategicznych i posługiwali się kategoriami „wczuwania”, „odgrywania” a nie planowania i taktyki.

  2. Tekst średni ponieważ dla osoby nieobeznanej z tym zjawiskiem (np. mnie), nie wyjaśnia na czym polega „indyjskość” tych gier.
    Chyba lepszym pomysłem by było rozbić ten art na 1-2 felietony i artykuł opisujący, czym są gry indie, którym ten blog jest poświęcony. Brakuje zwłaszcza genezy nazwy, bo z tego co się dowiedziałem z innych źródeł, najważniejszym kryterium jest „niezależność” autorów tych gier od wydawnictw. Tzn. posiadają oni pełnię praw autorskich i sami się troszczą o dystrybucję swoich produktów. Choć nawet przy tym głównym kryterium granica między głównym nurtem a Indie jest w najlepszym razie rozmyta.

    >>”Używa się niesamowicie wielkiej ilości skrótów myślowych, które często rozumiane są inaczej przez odbiorców.”

    Ten cytat zakrawa na ironię, biorąc pod uwagę, że w samym tym tekście zostały pomylone pojęcia „gry rpg” z „klasyczne systemy rpg, należące do głównego nurtu”. Strasznie utrudnia to zrozumienie o co w felietonie chodzi, bo sugeruje, że fabularne gry niezależne, nie są erpegami 😉

    Poza tym dziwi mnie, że osoby które promują ten typ gier rpg w Polsce nie pracują nad lokalizacją ich nazwy. obecna jest w najlepszym razie wprowadzająca w błąd i kierująca w stronę dziwnych ciągów skojarzeń (Kompania Wschodnioindyjska, Bollywood, Azja południowa itp). A w najgorszym, prowokuje niespotykanie spokojne osoby do prześmiewczych komentarzy 😉

    Ciekawi mnie jeszcze, gdzie się zauważy większą różnicę: podczas gry w klasyczny system rpg u 2 różnych mistrzów gry, czy podczas gry w ten sam system niezależny u 2 osób? Zwłaszcza, jeśli każdy z tych mistrzów jest inną gns’ową literką ;P

    P.S. Ostatnio, gdy opisuję czym są erpegi, najczęściej wychodzę od gier komputerowych, typu baldur, neverwinter, czy wow. Czasy się zmieniły i więcej osób kojarzy raczej to niż teatr.

  3. Healer, tekst jest stary a blog nieaktywny. Miałem przenosić niektóre teksty na nowy blog (rpg.quickpress.pl) i trochę zaspałem przy tym.

    Inna sprawa, że wtedy jak to pisałem byłem młodym gniewnym, który w furii uderzał często przypadkowe klawisze – stąd nie do końca przemyślany tekst.

    Myślę, że napiszę coś o tym ponownie na nowym blogu.

  4. Spox – ja dla odmiany nie miałem większego kontaktu z erpegami przez ostatnie dwa lata i gdy zobaczyłem, że portal chce jakieś Indie wydawać, to pytałem się wujka gugla, co to takiego jest 😉
    Ten blog dalej znajduje się w czołówce wyników.

    A na prelekcję/dyskusję o powyższych tematach sam bym się udał. Po części pewnie dlatego, że ominęły mnie stare flejmy, a bez przynajmniej jednego rocznie człowieka coś tak strzyka w kościach i czuje zbliżającą się starość ;P

Dodaj komentarz